Chłopiec ze słomy
10:00
Na moje nieszczęście, należę do ludzi, którzy mają swoistą predyspozycję do przejawiania słomianego zapału. Serio, w życiu interesowałem się już tyloma rzeczami, że gdybym je wszystkie kontynuował, to spokojnie pobiłbym jakiś rekord Guinnessa, czy coś. Chętny jestem na prawdę do wszystkiego, ale kiedy muszę to zrobić lub - najczęściej - kiedy to odwlekam, po prostu zapominam albo stwierdzam, że jednak mi się nie chce.
Jako przykład weźmy bloga, tego tu. Stworzyłem go kilka miesięcy temu, napisałem coś na początek i koniec. Oczywiście, ku mojemu zdziwieniu, wracałem kilka razy po ok. miesięcznych przerwach, ale to wciąż ta sama bajka. Teraz wróciłem na dłużej, a przynajmniej mam taką nadzieję. Staram się pisać przynajmniej jedną lub dwie notki tygodniowo, co nie zawsze mi jednak wychodzi, ale przynajmniej się staram.
Wracając do mojego słomianego zapału czy po prostu czystego lenistwa, to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie żyje się z tym źle. Hola, dajcie mi dokończyć! Ja nie czuję, żebym miał przez to jakoś bardzo utrudnione życie. Oczywiście, wolałbym być bardziej pracowity i pozbyć się mojego wewnętrznego lenia, ale taka symbioza - jak sam termin wskazuje - nie jest jakoś bardzo szkodliwa lub w ogóle. Na swoją obronę mogę jednak powiedzieć, że ostatnio górę nad leniem bierze ta bardziej produktywna strona mojej osobowości i staram się trzymać w tym wszystkim w jakimś tam stanie asertywności.
Przy okazji, planuję wybrać się na sesję zdjęciową. Znaczy się, planuję już od ponad miesiąca, ale jak pisałem, dopiero teraz ten mój wewnętrzny leń powoli się zatraca. Jeśli rzeczywiście wszystkie moje plany się udadzą, to za jakiś czas zobaczycie takowy wpis ze zdjęciami. Obym tylko był na nich sam.
0 Komentarze
Pisz z kulturą i zasadami ortografii/interpunkcji.